wtorek, 30 września 2014

Porządek w planie dnia czas zacząć !

Każdy dzień zaczyna się tak samo.
Śmiało mogę powiedzieć, że moje dziecko jest zorganizowane lepiej ode mnie. Wstaje o regularnych porach, robi wszystko jak się należy. 
Matka. Matka czyli ja jestem tu problemem. W moim życiu zawsze panował bałagan. Plan dnia jest kompletnie nie ułożony. Chciałabym to zmienić. Ba ! Ja to zmienię i juz. Patrzę na plany dnia innych mam które śmiało mogą się pochwalić obiadkiem o tej samej porze czy kąpielą codziennie bez opuszczonych dni. U nas tak nie jest. To gdzieś pojedziemy to tamto... i Marysia idzie spać nie wykąpana. Chyba krzywda jej się nie dzieje, bo przecież jeszcze nie brudzi się nadmiernie. Wiadomo też ze raczej zdarza się to od święta. Jednak ja juz mam wyrzuty sumienia i po prostu chce to zmienić. Marysi tez tym mieszam w główce. W końcu pora kąpieli to czas wyprzedzający sen.  Dzisiaj np Marysia zjadła obiadek pod wieczór. Kompletny bałagan ! Zacznę od planu dnia który chciałabym zacząć realizować od jutra. Trzymajcie za mnie kciuki. Po jakimś czasie napisze jak mi idzie :D 

8.00 - Moja pobudka. (W tym czasie wezmę prysznic i trochę ogarnę mieszkanko)
9.00 - Pobudka Marysi.
9.00 - 13.00 Poranna toaletka i zabawa z Marysią, ewentualnie wyjście do sklepu, spacer, drzemka.
13.30 - Marysia je obiadek.
15.30 - Marysia je deser. 
18.00 - Marysia je kaszkę. 
21.00 - kąpiel. 

Pomijam takie rzeczy jak jakieś Marysiowe wafle pomiędzy posiłkami czy obiad dla nas (jest to zależne od pracy Adama). Nas zostawiam w spokoju.Oczywiście Marysia pierś dostaje. To są dla mnie najważniejsze rzeczy do wykonania przy Marysi.Teraz lecę spać, bo pierwszy raz wstanę przed Marysią o 8. Koniec z lenistwem! 


   

poniedziałek, 22 września 2014

Marysia i jej 7 miesiąc życia.

Może zacznę od tego, że ...
Dopadło nas przeziębienie. Od wczoraj leczymy się w łóżku. Brak siły i chęci na cokolwiek. Jesienna aura dała nam o sobie znać. 

Wrócę do tego istotnego w życiu Marysi tematu :) 
W końcu skończyła już 7 miesięcy ! Jest kochanym pogodnym i bardzo spokojnym dzieckiem. Nie płacze i póki co może tak zostać .
7 miesiąc świętowałyśmy kibicując tacie na meczu :) było super jak zawsze. Tata strzelił gola a my się cieszyłyśmy z wygranej. Staramy się być na każdym meczu.

Postępy Marysi w 7 miesiącu.

Marysia bardzo chce siadać. Gdy może się czegoś chwycić robi to bez większego wysiłku (zazwyczaj podciąga się o róźne części mojego ciała). Gdy już da sobie radę i dumnie siedzi bawi się i nie musi się niczego trzymać. 

Póki co nie zauważyłam żeby Marysia zabierała się za raczkowanie. Gdy leży na macie i widzi gdzieś w oddali swój ulubiony przedmiot to turla się i jakimś cudem do tego przedmiotu dochodzi. Podnosi pupę do góry i macha nóźkami, ale to jeszcze zbyt duży wysiłek. Póki co po prostu się turla.

Marysia ma 2 zęby.  
Jeden ząbek już prawie cały dzielnie wyszedł, a drugi leci zaraz za nim. Są to dwie dolne jedynki.

Marysia ma swoje ulubione reklamy.
W tv leci kilka reklam które Marysia uwielbia :) gdy słyszy reklamę tvn'u od razu szaleje. Macha rączkami i cieszy się w głos patrząc przy tym w kolorowy ekran. Podobne emocje wywołuje u niej widok taty wracającego do domu np. z pracy. Jest bardzo podekscytowana i wariuje.

Mania nauczyła się gryźć mamę w sutki.
O nie ! Większego bólu w życiu nie czułam. Po prostu to jest nie do opisania. Teraz daję jej cyca tylko wtedy gdy jest bardzo głodna, bo inaczej właśnie mnie podgryza. Jeszcze patrzy mi zlośliwie w oczy i śmieję się z mojej reakcji :(

Tak kibicujemy tacie ! 




                                Pychaa !

                             
                             💛  Muah :*

wtorek, 16 września 2014

Tyle się zmieniło...

Marysia za 3 dni skończy 7 miesięcy.
Jak to szybko zleciało ! - tak wiem drogie Mamy. Wy również wiecie jak szybko potrafi lecieć czas :) 
Tyle się zmieniło...

Postaram się nadgonić i wypiszę te najwspanialsze jak i smutne wspomnienia...

W 3 tygodniu życia Marysia zachorowała na zapalenie płuc.
Leżała na neonatologii w Salve. Miałyśmy poważny kryzys. Doba w tej klinice kosztowała dla rodzica 260 zł ! Niestety nie mogliśmy jej przenieść do innego szpitala, bo nigdzie nie było miejsc... Nie mogliśmy sobie też pozwolić na wykupienie dób. Na noce Marysia zostawała w szpitalu sama... Nie wiem kto bardziej to przeżył. To było straszne. Marysia dostawała butelkę jak kończyły się moje zapasy mleka.
Na szczęście szczęśliwie wyzdrowiała i nie choruje do tej pory. Karmię ją piersią i żyjemy sobie w takiej harmonii. 

Chrzest Święty Marysi.
Marysia przystąpiła do Chrztu Świętego mając 4 miesiące.
Większość czasu w Kościele przespała. Ogólnie była spokojna. Nie płakała. Skromna impreza w domu również się udała :)

Wyjazd do Międzyzdrojów. 
W lipcu wybraliśmy się do Międzyzdrojów. W jedną stronę jechaliśmy autem. W drugą musieliśmy wracać pociągiem...
Adam niestety nie mógł zostać z nami nad morzem długo... Tylko na weekend. My z Marysią zostałyśmy. Była też moja rodzina. Cały pobyt nad morzem był super. Marysia nawdychała się jodu, ja odpoczęłam. Super wakacje :) Już dłuższy czas wcześniej przygotowywaliśmy Małą na podróż. Robiliśmy sobie krótkie wycieczki ok 100 km, żeby sprawdzić czy będzie ok. Co prawda nad morze mamy ponad 500 km..
Miałam wielkiego stresa przed powrotem pociągiem. Na szczęście zupełnie nie było czym się stresować. Marysia tylko rozśmieszała innych pasażerów, jak potrzebowała zjeść to szłyśmy do osobnego przedziału. Było ok. Tylko miałyśmy duży bagaż. Łącznie 7 toreb wózek i stelaż. Byłam z moją mamą, i siostrą. Najgorsza była przesiadka w Łowiczu. Musiałyśmy się nagimnastykować :)

Ząbkowanie
Marysia zaczęła ząbkować późno. 10.09 pojawiła się pierwsza dolna jedyneczka :) 4 dni później pojawiła się następna więc teraz mamy ząbkowanie pełną parą. Ogólnie Pani Doktor powiedziała nam już na szczepieniach w 3 miesiącu życia Małej, że zaczyna ząbkować. To była pomyłka :) Za to jak byłyśmy na wizycie jakoś tydzień przed pierwszym ząbkiem powiedziała, że póki co nie zapowiada się na ząbki.
Marysia ząbkowanie przechodzi łagodnie. Nie ma biegunek, temperatur itp. Kilka razy w nocy potrzebuję przytulić się do piersi, ale jak ją poczuje od razu idzie spać dalej.

Wstawiam kilka zdjęć :)


Tutaj pierwsze zdjęcie jakie zobaczyłam od razu po porodzie <3

Chrzest.
 

Moje ulubione.
<3




niedziela, 14 września 2014

19.02.2014.

18.02.2014


Wstałam rano.
Przeżyłam dzień. 
Nadeszła noc :D
Noc z 18.02 na 19.02...

Godzina 2.15
Położyłam się z Adamem jak co noc w jednym łóżku. 
Moje łażenie do toalety nie dziwiły już nikogo. Co chwilę wychodziłam załatwić swoje potrzeby.
Adam już tydzień temu wiedział, że urodzę dzisiaj. Serio! 
Mówił tak, bo akurat w środę miał mieć wolne. Co wtedy nie zdarzało się często. 

Idąc do toalety Adam się przebudził jak szalony i krzyknął "To już?! Jedziemy?!"
Powiedziałam do niego wtedy "Zamknij się i daj mi spokój. Idę tylko siku." 
Chwilę później robię to siku... I nie mogę nad tym zapanować. 
Odeszły wody !

Wtedy jeszcze był taki cięższy okres, gdzie dosłownie na kilka dni przyjechaliśmy do mojej mamy. 
Mama się obudziła, moje wszystkie siostry też. Wszyscy zabiegani w szoku. Adam kończył pakować torbę do szpitala. 
Ruszyliśmy. Czułam się taka podekscytowana... Nigdy tego nie zapomnę. Już za chwilę miało być moje największe spotkanie w życiu. Z moją CÓRKĄ !
Zeszłam ostrożnie po schodach z 4 piętra, wsiadłąm do auta, i wtedy się romyśliłam. Zmieniłam zdanie do do wyboru szpitala w którym będę rodzić. Początkowo miał to być Medeor, ale stwierdziłam, że jakby coś się wydarzyło to jednak wolałabym być pod lepszą opieką. I wybrałam szpital im. Rydygiera w Łodzi. Żałować nie żałuję, ale jednak mogłam wybrać medeor.

Dojechaliśmy na miejsce. Szpital był zamknięty, i musieliśmy czekać ok.15 min żeby portier łaskawie wrócił z kawką na portiernię...
Już po wejściu do szpitala wszystko poszło gładko. Miałam badanie wtedy 3 cm rozwarcia, wywiad i położyli mnie na porodówkę.
Położna podłączyła mnie pod KTG, Adam wszedł do mnie po jakiś 20 min. Towarzyszył mi przy całym porodzie. Nie wyobrażam sobie że mogłoby być inaczej. Jego wsparcie było dla mnie bardzo ważne.
1, 45 min. czekałam na same skurcze. Nic się nie działo przez ten czas. Rozwarcie się nie powiększyło, zdążyła mnie odwiedzić moja mama... i się zaczęło. Skurcze zaczęły mną szarpać jak marionetką. Po jakiś 15 min męczarni położna sprawdziła rozwarcie. No nic. Mamy 4 cm. O ludzie. To był moment kryzysowy. Myślałam że już jest z 7cm a tu dupa. Położna zapytała mnie czy chcę znieczulenie, albo gaz. Nie chciałam. Chciałam to przeżyć bez znieczulenia. Chciałam na maxa czuć przyjście mojej córki na świat. Położna dała mi jakieś czopki i 5 ml oxytocyny. 
Po tych 15 min skurczy zaczęłam wymiotować. Nie miałam lewatywy ani nie musiałam się wypróżniać dołem, bo wszystko poszło górą.

Położna znowu mnie zbadała. Zerknęła i zaprowadziłą mnie na fotel. Dosłownie w chwilę moje rozwarcie się powiększyło do 9 cm. 
Zaczęłam przeć. Nie sprawiało mi to bólu. Już wtedy chyba miałam w sobie mnóstwo endorfin. Kilka razy parłam i Marysia przyszła na świat. 3 okres porodu trwał 10 min.
Nie płakała. Spała. Zabrali mi ją. 
P. Doktor ją zbadała i zabrali ją do inkubatora. 

Nie wyobrażałam sobie tak pierwszych chwil, ale niestety. Nigdy nie jest tak jak chcemy.

Po porodzie ja leżałam na sali poporodowej, a Marysia na innym oddziale. Leżała na noworodkach, ale w sali z inkubatorem. Przez pierwsze godziny Adam latał po szpitalu jak szalony :) Raz był u mnie, za chwilę u Małej... Kazałam mu robić zdjęcia i przychodzić z powrotem. To było straszne. Pamiętam jak napaliłam się na kontakt skóra do skóry. Pragnęłam dać jej swoją pierś w pierwszych chwilach życia. Niestety. Pierwszą dostała butlę :/ Marysia była w inkubatorze, bo miała słabe reakcje na wszystko.
Wieczorem tego samego dnia mi ją oddali :) Jejku ona była taka malutka ! Ważyła 2,450 kg i miała 53 cm . Urodziła się w 39 tyg. ciąży. Pierwsze karmienie było wspaniałe. Nigdy tego nie zapomnę. Ona patrzyła mi w oczy, a ja prawie płakałam ze szczęścia...
***




Powrót.

Oj długo mnie nie było. Gdy patrzę na blogi innych doświadczonych blogowych mam jest mi przykro, że ja nie umiem tak pięknie pisać.Wasze dzieci mają na prawdę świetne pamiątki. Mam nadzieję, że się wprawie w końcu i ja :D
Poddałam się. Jednak chcę to nadrobić!
Nie ważne jak . Ważne że mam chęci .
Dodam kilka wpisów takich najważniejszych wydarzeń z przeszłości i jedziemy dalej z aktualizacją :)
Chcę również by moja Córka kiedyś przeczytała tego bloga i to jest powód jego założenia numer 1 :)
Marysia za 3 dni kończy kończy 7 miesięcy. No zaniedbałam sprawę. Jednak to nie kilka lat, więc jeszcze wszystko pamiętam na świeżo.

Przepraszam Cię Córeczko !